Menu
Spotkanie STF (wyjazdowe) - wernisaż wystawy „Zofia Rydet - Niepokorność dalekich dróg”

Spotkanie STF (wyjazdowe) – wernisaż wystawy „Zofia Rydet – Niepokorność dalekich dróg”

Szczecin, 9 maja 2019 r.

 

Osoby Zofii Rydet nie trzeba nikomu przedstawiać. Jej „zapis socjologiczny”, choć różnie interpretowany i komentowany, na trwałe istnieje w polskiej fotografii.

Wernisaż wystawy pod tytułem „Zofia Rydet – Niepokorność dalekich dróg” miał miejsce w szczecińskiej filharmonii w dniu 09 maja 2019 roku, w tym samym dniu, w którym miało odbyć się spotkanie STF. Stąd pomysł, żeby to spotkanie uczynić „wyjazdowym”, czyli z piwnicy Starej Komendy przenieść się do filharmonicznej galerii.

Po krótkiej części oficjalnej rozpoczęło się niedługie wystąpienie (zamiast: performance) Ewy Zarzyckiej. Składało się ono z monologu na temat znajomości autorki-aktorki z Zofią Rydet, począwszy od ich pierwszego spotkania. Niestety słyszalność słów była nikła i wiele wypowiedzianych fraz ulatywało z gwarem rozmów pozostałych uczestników wydarzenia. Na szczęścia dosłyszałem słowa zamykające występ, co do których nie mam pewności, że przekazuję je dosłownie, ale ich sens tak: „Jedna sześćdziesiąta sekundy, a tyle się wydarzyło”.

I niewykluczone, że to zdanie może stać się obiektywem, przez który należy spojrzeć na prezentowane prace.

Większość prac wystawowych, to portrety, głównie kobiet, w bardzo dojrzałym wieku, odzianych zwykle w czerń sukienek. Z chustkami na głowach. Widzimy oczy, zmęczone, z wielością przeżyć, w domyśle tych dobrych i tych złych. I dłonie, suche, kościste, spracowane, zmęczone życiem. Niewiele widzimy elementów dodatkowych: modlitewnik, kogut, narzędzie ogrodowe.

Cykl „Znaki” w sposób bardzo syntetyczny prezentuje te „urządzenia” sterujące ruchem kołowym. Już na pierwszy rzut oka widać, że tytułowe znaki zostały wykonane wiele lat temu. Widzimy je niby takie same jak dzisiaj, ale po przyjrzeniu się zauważamy, że ich „dizajn” jest jednak niewspółczesny. Ja także zobaczyłem tytułową „nieskończoność”. Na pustych ulicach , będących tłem dla znaków, nie ma ludzi i pojazdów, tylko ginąca gdzieś zbieżność krawędzi jezdni. Taka może lokalna, ale jednak nieskończona, bo prowadząca gdzieś dalej, dokąd biegną te drogi, krzyżują się z innymi, po których można poruszać wciąż i wciąż, jak po wstędze Möbiusa.

Osobna część wystawy to fotomontaże. W tamtych czasach wykonanie ich było bardzo pracochłonne i wymagało nie tylko dużej wyobraźni (który fragment jednego zdjęcia będzie pasował do innego), ale także sporej wiedzy fototechnicznej i sprawności manualnej. Bo przecież trzeba było wykonać wiele odbitek, dokładnie powycinać z nich określone elementy, ponaklejać na wspólne tło, wyretuszować, sfotografować tą „wyklejankę” i na koniec wykonać odbitkę. Oczywiście należy pamiętać, że te „klocki” musiały pasować do siebie w zakresie ekspozycji i kontrastu. Ponadto warto zaznaczyć, że w tamtych czasach dysponowało się jedynie pięcioma gradacjami papierów fotograficznych…

Wszystkie zdjęcia są wykonane jako czarno – białe, srebrowe odbitki o różnych formatach. Jedynie duże powiększania zeskanowanych fotomontaży wydrukowano współcześnie. Fotografie są oprawione w przeszklone ramy, oprócz wspomnianego cyklu „Znaki”, który także jest w ramkach, ale bez szyb. Dzięki temu oglądający mają wyjątkową okazję do bezpośredniego kontaktu wzrokowego, bez żadnej, choćby transparentnej materii, pomiędzy okiem a powierzchnią odbitki fotograficznej.

Wystawę można zwiedzać w Galerii Poziom 4, w dniach: niedziela, godz. 12:00–16:00 oraz środa, godz. 13:00–18:00 oraz podczas każdego wydarzenia, którego organizatorem jest Filharmonia, ale z ważnym biletem na to wydarzenie.

Więcej o wystawie: https://filharmonia.szczecin.pl/wystawy/28-Zofia_Rydet_-_Niepokornosc_dalekich_drog

Fundacja Zofii Rydet galeria: http://galeria.fundacjarydet.pl/

Notatkę przygotował:
Tomasz Seidler