Menu
Spotkanie integracyjne ZTF i STF w Zielonej Górze

Spotkanie integracyjne ZTF i STF w Zielonej Górze

Spotkanie integracyjne członków Zielonogórskiego Towarzystwa Fotograficznego i Szczecińskiego Towarzystwa Fotograficznego w Zielonej Górze.

23 – 25 czerwca 2017 r.

…dawno, dawno temu, za górami, za lasami… Tak można by rozpocząć opowieść prowadzącą do spotkania członków STF i ZTF.

Pierwsze, przypadkowe, nasze spotkanie miało miejsce na zamku Chojnik jakieś dwa lata temu. Na chwilę dwie grupy ludzi wyposażonych w lustrzanki spotkała się najpierw na wieży zamku, a potem w zamkowej restauracji. Na rozmowy o fotografii nie było czasu, ale padły solenne obietnice o kolejnym spotkaniu, chociaż wydaje się, że ważniejszy był ten błysk w oku wzajemnego zainteresowania.

Później nastały długie miesiące niezależnych działań obu stowarzyszeń, przeplatane wymianą zaproszeń na organizowane przez siebie plenery, które nie mogły się wzajemnie dopasować.

Ale na reszcie nastał moment przesłania konkretnego zaproszenia przez ZTF do STF aby w końcu pojawić się w Zielonej Górze i… Stało się! Ekipa STF ruszyła na południe, tam gdzie Bachusiki, palmy i winnice po horyzont!

Pierwszego dnia, w piątek 23 czerwca, 6 członków STF późnym popołudniem pojawiała się w Zielonej. Po zajęciu pokojów w hostelu towarzystwo prowadzone przez Wiceprezesa ZTF Małgorzatę Chomont ruszyło na spotkanie z członkami ZTF. Okazało się, że na spotkanie mamy przeznaczoną osobną salę w pubie „Barcelona”. Ucieszyło nas to bardzo, ponieważ chcąc przeprowadzić konkursy fotograficzne (dwa!) potrzebowaliśmy pewnej intymności na rozmowy we własnym gronie, rozmowy o fotografii. Spotkanie obu grup było przyjazne i upłynęło, jak to zwykle bywa, szybko, za szybko. A formuła konkursów miesiąca zaprezentowana przez członków STF myślę, że spodobała się zespołowi ZTF. Mam nadzieję, że przyjmie się ona i doprowadzi do jeszcze lepszego rozwoju fotograficznego członków ZTF. Oczywiście być może nie jest to idealna forma konkursów fotograficznych, ale z pewnością taka, dzięki której autorzy zdjęć mają szansę na konfrontację swoich prac w określonym temacie i rozmowę o nich.

Po konkursach (opisanych przez Sekretarza STF Bogusława „Bodka” Macala) nastał moment rozmów, popijania szlachetnych trunków i wymiany doświadczeń, czy to organizacyjnych, czy fotograficznych. Członkowie ZTF otrzymali mały prezent – butelkę zacnego likieru, tak aby podczas wyjazdowego pleneru rozgrzać chłód nocy.

Noc, jak to bywa w takich sytuacjach, okazała się za krótka… Ekipa STF stawiła się punktualnie (sic!) na śniadanie, a wcześniej obejrzała ekspozycję członków ZTF pod tytułem „Dziecko”. Zdjęcia zdecydowanie podobały się i wywołały ożywione komentarze.

Śniadanie zjedzone na świeżym powietrzu przez członków obu stowarzyszeń było bardzo smaczne i dodało niewyspanym fotografom sił na zwiedzanie Zielonej Góry.

Z galerii handlowej wyruszyliśmy do parku, do Palmiarni i dalej w ulice miasta z gościnnie otwartą bramą w herbie. Zauważaliśmy pewne podobieństwa do Szczecina, szczególnie w postaci ozdób na murach kamienic.

Temperatura powietrza rosła, zrobiło się parno, torby i plecaki ze sprzętem zaczęły ciążyć, a gumowane paski obciążone drogimi lustrzankami przyklejać się do szyi. Zatrzymaliśmy się w kolejnym sympatycznym miejscu na posiłek i w trakcie niego podjęliśmy decyzję o przemieszczeniu się poza miasto, do Ochli, do skansenu. Tam w cieniu drzew i w zapachu starych domostw leniwie przechadzaliśmy się fotografując tematy jak sprzed 100 i więcej lat. Oczywiście nie mogło zabraknąć zdjęcia grupowego, które wykonał prezes STF posiłkując się swoją torbą fotograficzną jako statywem, a pozycja jaką przyjął ustawiając aparat stała się od razu pożywką dla zmyślnych dowcipów obu ekip fotografów. Czego to się nie robi dla integracji! 😉

Później nastał moment leżenia na ciepłej trawie, wpatrywania się w niebo i wymienianie leniwych uwag, w tym o sprzęcie foto. No i stało się! Padł pomysł „fotobitwy”. Szybko znalazł zwolenników i ruszyliśmy na pojedynek! Podział nastąpił wg marki posiadanego sprzętu, co także przysłużyło się dalszej integracji. Jeden oddział schował się za drewnianym płotem, a drugi „atakował” od strony drogi, potem nastąpiła zamiana miejsc. Śmiechu było co niemiara, a jakie powstały zdjęcia…!

Ale dzień miał się dopiero ku końcowi… Kolejnym przystankiem stały się ruiny pałacu i kościoła w Zatoniu.

Obejrzeliśmy tam ciekawą prezentację o projekcie rewitalizacji pałacu (za co trzymamy kciuki!!!), wzięliśmy udział w fotografowaniu pokazu ognia – malowania światłem (płonąca wełna stalowa kręcona przez samego Prezesa ZTF Pawła Sulatyckiego) oraz kosztowaliśmy smakołyków przygotowanych przez organizatorów (grochówka, kiełbaski, szarlotka). Ciekawym wyzwaniem było fotografowanie świetlików, które bardzo licznie występowały w zarośniętym parku pałacowym. Niestety świetliki poszły spać po północy…

Tam także mieliśmy okazję wpisać się do pamiątkowej księgi ZTF i otrzymaliśmy od ZTFu słoiki z miodami. A miód wyprodukowały dzielne pszczoły z uli należących do prezesa ZTF.

Pałac oświetlony był lampami halogenowymi, z których część była kolorowa, co pozwoliło wielu na wykonanie oryginalnych zdjęć. Ponadto ruiny pobliskiego kościoła zostały oświetlone pochodniami, co także stworzyło bardzo ciekawą atmosferę fotograficzną, tym bardziej, że dym z pochodni nie unosił się, ale utrzymywał w powietrzu, związany przez mgłę. Oczywiście nie zabrakło motywu malowania światłem latarek z telefonów – napisy STF i ZTF zostały wykonane!

Niedziela była za to dniem relaksu i wyciszenia. Po wspólnym śniadaniu udaliśmy się do winnicy „Miłosz” w pobliskiej miejscowości Łaz. Oprowadził nas po niej sam właściciel Krzysztof Fedorowicz. Opowiedział o jej historii, trudach w jakich powstawała, ale przede wszystkim skupił się na samym winie. Opowiadał ze znawstwem i pasją. Zadawaliśmy wiele pytań i oddaliśmy się smakowitej degustacji win i serów, które nam zaproponował. Nie zabrakło toastów. Wszyscy byli bardzo odprężeni, wokół włóczyły się koty, wiatr szumiał w winoroślach, a podane wino… Ale to już inna historia…

Po zakupach w miłoszowej piwnicy win pojechaliśmy obejrzeć główną winnicę, a później do pałacu w Zaborze, gdzie mieści się Centrum Leczenia Dzieci i Młodzieży. Następnie odwiedziliśmy Stary Kisielin i kolejny pałac, tym razem pusty, zamknięty, w którym mieścił się oddział Archiwum Państwowego. Ponieważ dobre moce sprzyjają ludziom z pasją, więc po pałacu oprowadził nas przeuroczy starszy człowiek, Pan Edmund, mieszkający w pobliżu i pilnujący pałacowego majątku. Dzięki jego uprzejmości mogliśmy go zwiedzić i fotografować od strychu po piwnice.

Stary Kisielin był naszym ostatnim przystankiem na gościnnej Ziemi Zielonogórskiej. Nadszedł moment pożegnania. Nie warto o nim pisać, bo łezka w oku się perli. Po prostu warto było spotkać się z członkami Zielonogórskiego Towarzystwa Fotograficznego, z naszymi siostrami i braćmi w świetle.

Oby jak najwięcej tego typu spotkań!

Tomasz Seidler
Prezes STF