Menu
Karkonosze 2018 - zimowy plener fotograficzny STF

Karkonosze 2018 – zimowy plener fotograficzny STF

Szczecin, 28 stycznia 2018r.

Jak nakazuje kilkuletnia już tradycja zimą należy wybrać się na górski plener fotograficzny. Po raz kolejny wybraliśmy leżące najbliżej nas Karkonosze. W odróżnieniu od poprzednich plenerów, kiedy to nasza baza wypadowa znajdowała się w Jagniątkowie, tym razem postanowiliśmy zamieszkać w górskim schronisku. Nasz wybór padł na leżący u podnóża Śnieżki Dom Śląski. Zadecydowała o tym lokalizacja (bliskość szlaków turystycznych i najwyższych pasm gór) oraz łatwość dotarcia, czyli wyciąg na Kopę. Niestety tuż przed plenerem okazało się, że przebudowa wyciągu na Kopę nieco się przedłużyła i będziemy musieli wdrapywać się ze wszystkimi swoimi gratami na plecach na piechotę.

Biorąc pod uwagę konieczność wspinaczki z ciężkimi plecakami wyruszyliśmy ze Szczecina wcześnie rano w środę. Do Karpacza dotarliśmy troszkę później niż planowaliśmy, wypakowaliśmy pod wejściem na szlak nasze plecaki, zakupiliśmy bilety wstępu do Karkonoskiego Parku Narodowego, kierowcy odstawili samochody na parking, dziewczyny dokonały badań terenowych dotyczących możliwości wwiezienia w jakikolwiek sposób naszych plecaków na górę (wynik negatywny L) i około 13:40 zaczęliśmy wspinaczkę. Początkowy odcinek był przyjemnym spacerem wśród ośnieżonych świerkowych lasów. Znacznie trudniej zrobiło się po minięciu Kotła Białego Jaru, na odcinku do Kopy szlak trawersuje zbocze, było też znacznie więcej śniegu. Zapadając się często po kolana w białym puchu dotarliśmy do Kopy, widoczność była całkiem niezła, więc mogliśmy na podejściu podziwiać górującą nad nami kopułę Śnieżki. Po kolejnych kilkudziesięciu minutach marszu naszym oczom ukazał się tak wyczekiwany widok – gościnne ściany Domy Śląskiego. W przeciągu około pół godziny nasza rozciągnięta marszem grupa dotarła do celu, pokrzepiliśmy się ciepłym posiłkiem i rozlokowaliśmy się w naszych pokojach.

Kolejny dzień naszego pobytu – czwartek był dniem najgorszej pogody. O Karkonosze zahaczył huragan Friederike. Bardzo silny wiatr i towarzyszące mu opady śniegu sprawiły, że nie był to dzień górskich wędrówek. Prawie cała nasza ekipa cały dzień spędziła w zacisznych ścianach schroniska. Dlaczego prawie cała? Dlatego, że część naszej ekipy (Gosia i Marek) dojechała do Karpacza poprzedniego dnia wieczorem i spała w Karpaczu, rankiem próbując dołączyć do nas. Widząc, co dzieje się za oknem, Adrian i Bodek postanowili wyjść im naprzeciw, by pomóc pokonać ostatni, najtrudniejszy odcinek. Po dojściu do Kopy i stwierdzeniu, że niestety nikogo nie widać, wykonaliśmy telefon, po którym wiedzieliśmy już, że Gosia z Markiem zmuszeni zostali do zawrócenia i spędzenia kolejnej nocy w Karpaczu. Nasz powrót do schroniska, choć wracaliśmy dobrze nam znaną drogą, którą chwilę wcześniej przyszliśmy, był jedną z najbardziej ekstremalnych wędrówek, jakie przyszło nam kiedykolwiek przeżyć. Silny wiatr i niesiony nim śnieg ograniczały widoczność do kilku kroków, z trudem dostrzegaliśmy kolejne tyczki wyznaczające zimą przebieg szlaku. Z ogromną ulgą i radością przekroczyliśmy próg schroniska, wracając do jego ciepłego, bezpiecznego wnętrza.

Piątek przyniósł poprawę pogody, więc zaraz po śniadaniu zarządziliśmy wymarsz na Śnieżkę. Oczywiście, jak przez większość pleneru, towarzyszył nam silny wiatr i duże zachmurzenie. Na szczycie Śnieżki wiało jeszcze mocniej, więc z ulgą schroniliśmy się w przytulnym barze, położonym przy górnej stacji, biegnącego po czeskiej stronie granicy, wyciągu na Śnieżkę. Pokrzepiliśmy się gorącymi napojami, obserwując dwa bardzo krótkie przejaśnienia i wróciliśmy na wietrzny szczyt Śnieżki. Po krótkiej sesji i szybkim zejściu na dół spotkaliśmy się z Małgosią i Markiem, którym w międzyczasie udało się wdrapać na górę. Nasza ekipa była w końcu w komplecie. J Część z nas postanowiła jeszcze powędrować w kierunku Strzechy Akademickiej, żeby zobaczyć jak wygląda szlak, który zamierzaliśmy wędrować kolejnego dnia. Z uwagi na poprawę pogody, a zwłaszcza widoczności część naszej grupy wybrała się na nocny plener na Śnieżkę.

Sobota przywitała nas przejaśnieniami, ruszyliśmy więc Równią pod Śnieżką, w kierunku Spalonej Strażnicy i dalej przez Strzechę Akademicką do położonej malowniczo nad Małym Stawem Samotni. Wokół schroniska GOPRowcy prowadzili akcję prezentacji i darmowych szkoleń poświęconych zimowym wędrówkom w górach, można było obejrzeć skuter śnieżny, którym poruszają się po górach, psa – ratownika w akcji poszukiwawczej, czy też samemu spróbować sondą lawinową znaleźć zasypanego przez lawinę. Wróciliśmy stamtąd do Strzechy, gdzie odpoczęliśmy, racząc się pysznościami przygotowanymi przez pracujące w kuchni schroniska Ukrainki. Po małej sjeście ruszyliśmy w drogę powrotną do Domu Śląskiego. Po kolacji część naszej ekipy zafundowała sobie jeszcze nocne wejście na Śnieżkę.

Niedziela była dniem powrotu. Rano szybkie śniadanie, pakowanie plecaków, pożegnanie z ekipą prowadzącą schronisko i zaczęliśmy schodzenie w kierunku Karpacza. Śniegu było sporo, ale szlak był całkiem nieźle „przedeptany”, zejście poszło nam całkiem sprawnie i szybko. Na dole ściąganie raczków (bardzo polecamy – naprawdę sprawdziły się podczas tego wyjazdu), pożegnanie (mieliśmy auta w różnych miejscach i wracaliśmy różnymi trasami), zakupy oscypków, odśnieżanie samochodów i… powrót. Wieczorem wszyscy zameldowaliśmy się w naszych domach.

Za nami kolejny, udany plener i… już myślimy i zaczynamy planować przyszłoroczny.

W plenerze udział wzięli:

  • Joanna Przepiera
  • Magdalena Seredyńska
  • Małgosia Kaczmarska
  • Gosia Miłoszewska
  • Agnieszka Marecka
  • Adrian Aleksiewicz
  • Denis Siejtbatałow
  • Grzegorz Schodowski
  • Marek Miłoszewski
  • Krzysztof Hundert
  • Bodek Macal

Notatkę przygotował
Bodek Macal