Menu
Dzień Otwartych Koszar w Powidzu

Dzień Otwartych Koszar w Powidzu

13.05.2017

Sezon pokazów lotniczych w pełni, prawie nie ma weekendu żeby coś, gdzieś nie latało. Nic tylko jeździć i fotografować.

I tak, skoro świt 13 maja, spotterzy STF w dwuosobowym składzie  – Kamil i niżej podpisany – wyruszyli do 33 Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu na pokazy w Dniu Otwartych Koszar.

Wyjechaliśmy wcześnie, licząc że uda nam się jeszcze załapać na statykę bez widzów – mieliśmy zgodę na wcześniejszy wiazd do Bazy.  Wiekszość drogi zleciała szybko choć kosztownie – Autostrada Wolności to chyba najdroższa autostrada świata! Schody zaczęły się po zjeździe na lokalne, zatłoczone wielkopolskie drogi a na samej drodze dojazdowej do Bazy, poruszaliśmy się już żółwim tempem w kilkukilometrowym korku.

Kiedy wreszcie dotarliśmy na miejsce, na lotnisku kręcił się już spory tłum ludzi. Postanowiliśmy więc odpuścić sobie i tak już oblężoną statykę i zająć dobre miejsca przy barierkach – niestety organizatorzy nie wydzielili osobnej strefy dla spotterów,  Mimo tłumów i wspomnianego braku strefy spotterskiej, spotkaliśmy znajomych z innych grup spotterskich.

Udało nam się zająć niezłe miejsce –  większość ludzi okupowała liczne namioty z pamiątkami, napojami i bufetami.

Zanim rozpoczęła się lotna część pokazów, były przemówienia oficjeli i defilada. Ciekawostką było to, że prócz pododziału 33 BLT defilowali też sojusznicy ze Stanów (w tym i pojazdy) a także konno ułani 15 Pułku Ułanów Poznańskich (rekonstruktorzy).

I wreszcie to na co czekaliśmy – odpalanie silników, kołowanie, starty i dynamiczne pokazy lotnicze.

A działo się w powietrzu sporo.  Przeloty śmigłowców Mi-8 i PZL W-3 Sokół, pokaz akcji komandosów współdziałających ze śmigłowcem i działań ratowniczych. Transportowce reprezentowały PZL M-28 Bryza, CASA C-295 i C-130 Hercules. Ten ostatni wykonał pokaz zrzutu ładunku z niskiej wysokości – niestety dość daleko od widowni i… niespodziewanie.

Bojowe odrzutowce to pięknie kopcący MiG-29, szalejąca para świdwińskich SU-22 , w tym jedna z maszyn w tygrysim malowaniu i bardzo efektowny pokaz F-16 z kilkukrotnym odpalaniem flar.

Po pokazach przeszliśmy się jeszcze króciutko po oblepionej widzami statyce i… zaczęła się gehenna. Przejechanie kilkuset metrów z parkingu do bramy Bazy zajęło nam ponad godzinę! Korek był ogromny, nikt nie próbował jakoś tego zorganizować więc kierowcy z różnych stron próbowali wciskać się w kolumny aut. Dopiero przy samej bramie policjanci kierowali ruchem.  Włączyłem lokalne radio – pokazy już się skończyły a w/g reportera, ludzie jeszcze próbowali na nie dojechać.

Podsumowując – plusem były same pokazy, atrakcyjne i różnorodne. Minusów niestety więcej – organizatorzy chyba niespodziewali się aż takiej frekwencji i nie zbezpieczyli odpowiedniej służby regulacji ruchu, drugim istotnym minusem był brak strefy dla spotterów co przy dużej odległości od pasa i napierających widzach potrafiło psuć zdjęcia i… humor; trzecia sprawa to brak komentatora zapowiadającego co się będzie działo – przez to np zrzut ładunku z Herculesa był zaskoczeniem.  Ciężkie było też światło, slońce stało praktycznie nad głowami ale na szczęście od czasu do czasu była też jakaś chmurka.

I tak, pierwsze w tym roku pokazy zaliczyliśmy, a dwa dni później, bardziej kameralnie ruszyliśmy do Mirosławca. Ale to już inna historia 🙂

– Maciej Głowacki